Przed czyhającymi na nas 200 szczepami wirusów nie sposób się uchronić. Możemy natomiast przygotować nasz organizm do skutecznej obrony przed intruzem.
230 tys. chorych cierpiących na infekcje wirusowe zgłosiło się od jesieni 2007 r. do wiosny tego roku do lekarza. Jeśli doliczyć tych, którzy leczyli się domowymi sposobami, być może chorowało prawie milion osób. Z danych Centrum Informacji o Przeziębieniu i Grypie wynika, że epidemiolodzy obawiają się, że w tym sezonie liczba zachorowań wzrośnie.
Groźne statystyki
Czy możemy coś zrobić, by kolejne, nieuchronne fale zachorowań na przeziębienia i grypę nie przybierały rozmiaru epidemii i nie straszyły pokazywanymi w telewizji pnącymi się w górę słupkami zachorowań?
Po pierwsze, warto uświadomić sobie, że przeziębienia i grypa są chorobami sezonowymi i wirusy dopadają co jakiś czas każdego z nas. Na grypę, która jest ostrą sezonową chorobą zakaźną układu oddechowego, zapada wg Akademii Medycznej, od 5 do 15 proc. populacji rocznie. Choroba ciągnie się nawet przez 2-3 tygodnie, a zniszczony przez nią nabłonek migawkowy w okresie zdrowienia odtwarza się nawet przez miesiąc.
Z kolei o wiele mniej groźne przeziębienie, które zatrzymuje nas w łóżku zaledwie na kilka dni, kradnie statystycznemu dorosłemu Polakowi ponad 20 dni w roku!
Deszcz – twój sprzymierzeniec
Po drugie, skorzystajmy z daru Natury.
W starożytnych Chinach bardzo często wynoszono do ogrodów kawałki naturalnego jedwabiu. Kładziono je obok kwitnącego krzewu róży lub innej rośliny by wchłonął zapach kwiatów czystego powietrza, ziemi i traw. Potem ostrożnie zanoszono je do domu, aby tam oddały to, czym wypełniły się w ogrodzie, by przeniosły atmosferę, zapach i harmonię.
Tę technikę zastosujmy w praktyce.
Postarajmy się codziennie wychodzić do parku na 10-15 minut bez względu na pogodę. Niech ciało złapie kontakt z otoczeniem, temperaturą, drobinkami wilgoci unoszącymi się w powietrzu.
Po co moknąć?
Przez tysiące lat człowiek smagany był wiatrem, marzł na zimnie, pocił się w upale, mókł na deszczu. By przetrwał w tych niesprzyjających warunkach, Natura wyposażyła go w doskonałe mechanizmy samoregulujące, np. rozpoznające zbliżający się siarczysty mróz lub upał i odpowiednio stymulujące układ odpornościowy.
Te mechanizmy posiadamy nadal. By jednak prawidłowo zadziałały, potrzebujemy bodźców – znaków zapisanych w kolorze jesiennych liści, traw, w zapachach powietrza, w chłodzie, wilgoci, w ruchu fizycznym. Niech przemówią do naszych organizmów, jak przemawiały przez setki tysięcy lat do ciał naszych przodków. Wówczas nasz organizm zacznie działać. On doskonale wie, co robić, by nasze zdrowie było w znakomitej kondycji.
Płynne ruchy dla zdrowia
Możemy wspomagać ten proces na przykład płynnymi ruchami Tai Chi. Stań w lekkim rozkroku, lekko ugnij kolana, poczuj pod stopami ziemię, wyciągnij płynnym ruchem dłonie do nieba, tak jak byś chciał się przeciągnąć, wypełnij płuca powietrzem, delektuj się jego zapachem, smakiem. Teraz pozwól, by dłonie płynnie opadały szybując w powietrzu, niech poczują temperaturę. Wypełnij się jak chiński jedwab panującą wokół aurą.
Jednym słowem bądźmy aktywni fizycznie i nie bójmy się deszczu! Systematycznie wychodząc na świeże powietrze i ćwicząc Tai Chi pozwolimy ciału i psychice poczuć rytm przyrody i znaleźć w nim swojego sprzymierzeńca.
Autor – Michał Stachurski
Dlaczego warto uprawiać Tai Chi
- Rozluźnione mięśnie poprawiają krążenie obwodowe krwi a co za tym idzie mamy cieplejsze nogi i stopy – nie marzniemy i nie wychładzamy ciała.
- Rozluźnione mięśnie pozwalają sprawniej przemieszczać się limfie, a w niej są granulocyty i ciała odpornościowe zwiększające odporność na przeziębienia.
- Zrelaksowany organizm efektywniej gospodaruje hormonami oraz niezbędnymi dla dobrej kondycji mikroelementami: magnezem, cynkiem itp., (pozostający pod wpływem stresu organizm pozbywa się ich około 3 razy szybciej!). Dlatego kiedy ćwiczymy Tai Chi możemy cieszyć się większą odpornością.